poniedziałek, 2 stycznia 2012

Kobiet o wiek się nie pyta

Tytułem wstępu muszę nadmienić, że jestem nikczemnego wzrostu i mizernej postury (dziadek cały czas powtarzał, że na pewno nie znajdę męża, tak jakby był to cel mojego życia, bo jestem taka chuda, gruźliczka na pewno*). W sumie, to wyglądam jak uciekinierka z gimnazjum (kupno alkoholu bez dowodu, jest nie lada wyzwaniem).

Scena 1:
Dzwonią z Izby, że mają pacjentkę dla nas, i że to pilne. Zbieramy zabawki i idziemy zobaczyć, kogo licho niesie. Licho niosło zator t. ramiennej, przyjmujemy. Moje zadanie, to zebranie wywiadu, zbadanie pacjentki i wypełnienie papierów w tempie ekspresowym, bo za 10 minut operacja. Zazwyczaj przedstawiam się, coby pacjent wiedział, z kim ma przyjemność (albo i nie). Tym razem pominęłam ten etap rozmowy (jak się okazało niesłusznie). Rozmawiam z pacjentką, pytam o początek objawów, leki, choroby, operacje, inne dolegliwości i takie tam. Na co pacjentka, dodam w wieku moich dziadków:
- Dziecko, ja już w takim wieku jestem, że mam wiele chorób, nie pamiętam co biorę. (Na szczęście miała ze sobą leki).
Nie powiem trochę mnie zamurowało, bo tak jeszcze do mnie pacjent nie mówił. W tym momencie wchodzi pielęgniarka i zwraca się do mnie "pani doktor".
Teraz zamurowało pacjentkę.
Kurtyna

Scena 2
Egzamin z interny. Rozmawiam z pacjentką. Chora ni stąd, ni zowąd pyta się co za okazja, że z nią rozmawiam
- Egzamin
- Egzamin?! A ja myślałam, że ma Pani doktor 17 lat.
Prawie jak Doogie Howser.
Kurtyna

Scena3
Okoliczności podobne jak poprzednio. Zbieram wywiad. Pytam się, co dolega,
- Taki aniołeczek pyta, że już nic mi nie dolega
Amantem był pan w wieku mojego dziadka, albo coś około tego.
 Kurtyna

Co do podstarzałych amantów, to mam do nich wielkiego pecha od początku studiów. Po pierwszym roku, na praktykach pielęgniarskich, jeden z pacjentów pozwalał sobie na zbyt wiele. Jednego dnia miałam już dość cyrku, jaki urządzał.
- Proszę Pana, czuję się molestowana. Jeśli Pan nie przestanie, to pójdę na skargę do Ordynatora. Jasne?
Skończyły się uwagi z niesmacznym podtekstem. Pacjent był niepocieszony, bo poleciał wyżalić się pielęgniarkom, jaka jestem niedobra i go straszę ordynatorem.

* czarnowidztwo dziadka nie spełniło się. Małżonka znalazłam.

niedziela, 1 stycznia 2012

No to zaczynamy

W sumie to nie wiem od czego zacząć.

Do pisania bloga namawiały mnie koleżanki, a ja głupia dałam się przekonać. Zobaczymy, co z tego wyniknie.

Na początek, życzę moim przyszłym Czytelniczkom i Czytelnikom (mam nadzieję, że takowi będą) wytrwałości i cierpliwości w Nowym Roku.

Wypadałoby się trochę przedstawić. W 2011 skończyłam studia. W październiku zaczęłam staż w jednym ze szpitali uniwersyteckich. Jeszcze wiele przygód nie miałam, ale z moim szczęściem, dużo przede mną.